poniedziałek, 15 maja 2017

(142) Historia pszczół, Maja Lunde

W zeszłym roku mnóstwo czytelników zachwycało się "Historią pszczół". Mnie szczerze mówiąc do niej nie ciągnęło, bo nawet nie wiedziałam o czym jest. Aż do niedawna. Oczywiście już na wstępie mogę Wam powiedzieć, że absolutnie się zakochałam.

Tytuł oryginału: Bienes Historie, roman
Cykl: Kwartet klimatyczny (tom 1)
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 14.04.2016
Liczba stron: 514
Literatura współczesna

Przez pierwsze strony zapoznajemy się z bohaterami, którzy będą nam towarzyszyć do końca powieści. Najciekawszym faktem jest to, że książka przedstawia 3 pokolenia, które są związane w jakiś sposób z pszczołami... i ze sobą nawzajem.

Rok 1952, poznajemy Williama, który wpada na genialny pomysł, jak unowocześnić ul. Niestety jego poczynania wspiera tylko jedna córka, Charlotte. Syn, dla którego robi to William, nie jest zainteresowany poczynaniami swojego ojca.
Rok 2007, spotykamy George'a, który prowadzi rodzinną hodowlę pszczół. Bardzo chce, aby jego syn Tom przejął w przyszłości rodzinny interes. Natomiast chłopak ma nieco inne plany na przyszłość.
Rok 2098, na drodze staje nam Tao, czyli kobieta, która od rana do nocy pracuje nad zapylaniem kwiatów. Bardzo jej zależy na tym, żeby jej 3-letni synek Wei-Wen uniknął takiego losu. Pewnego dnia chłopiec znika w tajemniczych okolicznościach, a jego matka rusza w podróż, aby go odnaleźć.

Pozwólcie, że najpierw powiem o czymś, co zauważyłam w związku z bohaterami.
Każdy z nich jest zupełnie inny, lecz łączy ich jeden punkt: dzieci. Każde z nich ma pewne oczekiwania wobec swoich pociech, których oni niestety nie spełniają. Moim zdaniem, było to spowodowane zbyt dużym naciskiem ze strony rodziców, którzy powinni jednak być bardziej przyjaciółmi dla swoich dzieci, niż na siłę zmuszać ich do czegokolwiek. Nie jestem ekspertem w dziedzinie psychologi dziecięcej  (o ile tak to można nazwać), ale sama po sobie wiem, że nie lubię, kiedy ktoś mnie do czegoś zmusza. Wtedy automatycznie robię wszystko, tylko nie to czego się ode mnie oczekuje.

Autorka bardzo ciekawie przedstawiła świat z 1852, 2007 oraz 2098 r, przy czym ten ostatni rok jest przerażającą wizją przyszłości ludzkości. Bo umówmy się, pszczoły są nam bardzo potrzebne i to wiadomo nie od dziś. Te małe stworzonka zapylają rośliny, aby te mogły wydać plony, a plony to między innymi żywność, która jest potrzebna ludziom do przetrwania.

Pomimo tego, że jest to książka obyczajowa, znajdziemy w niej mnóstwo naukowych faktów. Maja Lunde ma lekkie pióro, co sprawia, że książkę czyta nam się bardzo przyjemnie. Naukowe pojęcia, jakie tam znajdziemy, w żadnym stopniu nie wpływają na negatywny odbiór tekstu.

Przyznam szczerze, że jestem aż zaskoczona poziomem jaki zaprezentowała sobą ta lektura. Jest pouczająca, ciekawa, wzruszająca oraz co najważniejsze- prawdziwa. A mówiąc ,,prawdziwa" mam na myśli to, że ukazuje jak te małe owady są nam potrzebne.
Nikt tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego jak by wyglądało nasze życie, gdyby pszczoły wymarły. Niestety o tym się mówi bardzo rzadko albo wcale. Ostatnim razem słyszałam cokolwiek na ten temat mniej więcej dwa lata temu, a kto wie czy tych pszczół od tamtego czasu nie wyginęło znacznie więcej?

Zdaję sobie sprawę, że w roku 2098 najprawdopodobniej ludzie zostaną już niemal całkowicie zastąpieni przez maszyny, ale tak czy siak wizja jaką opisała Maja Lunde jest straszna i jeszcze kilka lat temu, byłaby jak najbardziej prawdopodobna.

Nie byłabym sobą, gdybym o tym nie wspomniała, a mianowicie książka została wydana PRZEPIĘKNIE. Wciąż nie mogę się napatrzeć na tą okładkę, jest po prostu obłędna. Stoi sobie na mojej półce z innymi książkami, ale jest niczym prawdziwa gwiazda wśród tych wszystkich miękkich okładek. 

Uważam, że jest to książka dla wszystkich. Każdy powinien po nią sięgnąć, choćby ze względu na to, że jest napisana bardzo dobrze i czytając ją możemy się z niej naprawdę dużo dowiedzieć.



Za możliwość przeczytania powieści, bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.  
Jednocześnie pragnę zaprosić Was na spotkanie z Mają Lunde, które odbędzie się 19 maja we Wrocławiu (Empik w CH Renoma) o godz. 18. 20 maja o godz. 16 autorka weźmie udział w debacie w Warszawie w Teatrze Powszechnym. Oba spotkania odbędą się w ramach Festiwalu Apostrof. 21 maja w godz. 11-12 pani Maja Lunde będzie podpisywała książki na stoisku Wydawnictwa Literackiego (nr 42/ D8) na Warszawskich Targach Książki (Stadion Narodowy).  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz